1

Cześć. Jestem... No właśnie, kim ja jestem? Niektórzy mówią o mnie: wyrwana ze szponów śmierci, inni: wybawiona, a jeszcze inni: GH-45AR, co jest moim numerem w agencji, która mnie przygarnęła. Ale lekko odbiegłam od tematu. Zdecydowałam się opowiedzieć wam historię mojego krótkiego, ale jakże burzliwego życia. Nie pamiętam nic z mojego dzieciństwa, nie wiem jak wyglądali moi rodzice, mój dom. Ale raczej nie można powiedzieć, abym coś z tego powodu straciła. Dla moich rodziców nie znaczyłam nic. Byli gotowi mnie porzucić. Ba - uznali mnie za martwą! Więc w sumie dobrze, że nie zapamiętałam niczego aż do tego feralnego dnia, kiedy zostałam porwana. O dziwo wydarzenia od tego momentu mam wyryte głęboko w pamięci. Stało się to 4 lata temu. Była noc, można powiedzieć, że bardzo ciemna. Ogromne kłęby chmur zasłoniły cały księżyc. Szłam mroczną uliczką, będącą swego typu skrótem do mojego domu. Po obu stronach znajdowały się podwórka, oddzielone od siebie tylko wysokimi płotami zakończonymi ostrymi szpikulcami. Nieprzyjemna okolica. Jakiś szelest. Zignorowałam go, uznając, że to bezdomny pies, albo coś podobnego. Ale czy przeciętny 14-latek pomyślał by inaczej? Nie. Wiele razy robiłam sobie z tego powodu wyrzuty. Być może, gdybym zwróciła uwagę na odgłosy, mogłabym uciec i cała sytuacja by się nie wydarzyła. Ale wróćmy do faktów. Niespodziewanie coś spadło mi na głowę, zakrywając ją. Ktoś złapał mnie w pasie i przycisnął do ściany najbliższego domu. Poczułam szybko oplatającą mnie linę. Chciałam krzyczeć, ale płachta stłumiła mój głos. Słyszałam przyspieszone bicie serca. Spróbowałam wyprowadzić cios, ale trafił on w próżnię. Najwidoczniej to nieudolne kopnięcie dało mu do myślenia, bo po chwili spętał mi także nogi. Z bezsilności łzy same pociekły mi z oczu. Zaczęłam się dusić, bo ze zdenerwowania brałam zbyt płytkie i szybkie oddechy. Napastnik zarzucił mnie sobie na ramię i zaczął miarowo iść w stronę wyjścia z uliczki. Droga, którą przebyłam z nogami w górze była krótka. Już po chwili leżałam na tylnym siedzeniu samochodu. Pojazd ruszył, gwałtownie przyspieszając. Jakimś trafem zdołałam podnieść się do pozycji siedzącej. Sznur wpijał mi się w ciało, boleśnie przecierając skórę. Nawet nie próbowałam się uwolnić. Czekałam. Przez głowę przelatywały mi setki myśli. Było mi bardzo niewygodnie. Gruba tkanina przeszkadzała w oddychaniu. Przez niedotlenienie mózgu zapadłam w coś na wzór półsnu. Na zmianę traciłam i odzyskiwałam przytomność. Szybko straciłam orientację w terenie. Nie wiedziałam, ani gdzie jestem, ani ile czasu minęło. Samochód się zatrzymał. Zostałam brutalnie wywleczona z pojazdu. Powtórzyła się sytuacja z uliczki. Znów znalazłam się na ramieniu faceta. Tym razem droga była jeszcze krótsza. Nagle poczułam jak porywacz łapie mnie w pasie i ściąga z ramienia. Moje stopy oparły się o ziemię, ale byłam zbyt słaba, aby na nich ustać. Znajdowałam się w pozycji pionowej tylko dzięki mężczyźnie za mną. Po chwili jednak jego uchwyt zelżał. Runęłam w dół. Krzyknęłam ze strachu. Całe moje ciało przeszył promień bólu, kiedy zderzyłam się z podłogą. Straciłam przytomność.


***

Ból głowy był kolejną rzeczą, którą poczułam. Rozrywające ciało cierpienie, którego źródło znajdowało się z tyłu, w okolicach potylicy. Dopiero po chwili zaczęłam, chociaż częściowo, odbierać bodźce z otoczenia. Czułam zimno podłogi i ściany przy której leżałam, ciepło ręki, która opierała się o moje ramię, mokrą szmatę na czole i suche powietrze. Z powodu bólu nie byłam w stanie myśleć. Chciałam umrzeć, znów stracić świadomość, byle tylko to się skończyło. Byłam wykończona i obolała. Ogromnym wysiłkiem wydawało mi się nawet otworzenie oczu. Niezadowolona chciałam rzucić jakieś przekleństwo, ale z moich ust wydobył się tylko cichy jęk. Oślepiło mnie ostre światło padające na moją twarz. Odruchowo się skuliłam. Całe moje ciało przeszył kolejna fala bólu. Natychmiastowo pożałowałam swojej reakcji. Usłyszałam stłumiony okrzyk zaskoczenia. Moje mięśnie mimowolnie napięły się, kiedy pomyślałam, że może być tu ktoś jeszcze. "Ktoś" stanął przede mną, zasłaniając źródło światła. Ta sama osoba pochyliła się i przycisnęła mi do głowy mokrą szmatę. Mój oddech przyspieszył, kiedy poczułam zimną wodę spływającą mi po czole. Kobieta, jak się okazało, pogłaskała mnie po ręce uspokajająco. Odwróciła się do mnie tyłem i krzyknęła do kogoś przy drzwiach:
- Poproś tych debili przed drzwiami, aby dali ci kubek wody i jakieś bandaże. Te które miała dotąd całkiem już przemokły. - W tym momencie zwymiotowałam na podłogę przed jej nogami. - Poproś też o ręcznik, coś do mycia, wodę, dwa wiadra i mopa. - zawołała po namyśle.
- Idę szefowo! - usłyszała w odpowiedzi.
Znów spróbowałam się odezwać i ponownie nic z tego nie wyszło. W głowie aż szumiało mi od szalejących myśli. Byłam całkowicie zdezorientowana. Nie wiedziałam ani gdzie jestem, ani jak długo. Kim była ta kobieta, która mi pomagała i dlaczego to robiła? Dlaczego ten mężczyzna mnie porwał? Czego ode mnie chce? Do tej pory nie zdobyłam odpowiedzi na żadne z tych pytań.
- Nie wysilaj się. Z taką raną głowy cud, że w ogóle jesteś przytomna. - jej głos był miły i uspokajający - spróbuj poruszać palcami rąk i nóg.
Nie bardzo mi to wyszło. Sprawiając sobie dużo bólu, mogłam jedynie delikatnie napiąć mięśnie, co przesuwało palce o kilka milimetrów w górę. Kobieta wysunęła z podszewki cienką igłę do szycia i ukłuła mnie w opuszek palca. Syknęłam cicho. Wyrwałam jej rękę nie zważając na ból.
- Spokojnie, próbuję ustalić, jak rozległe są twoje obrażenia. Nie chcę zrobić ci krzywdy. - powiedziała łagodnie.
Spojrzałam na nią nieufnie, ale pozwoliłam, aby ukłuła mnie również w inne palce. Kiedy skończyła badanie, poprosiła mnie o próbę powiedzenia czegoś. To, co wyszło z moich ust, w niczym nie przypominało słów. Zaczynałam się bać, tego, co mi się stało. Nie chciałam, aby okazało się, że obrażenia są zbyt rozległe, a kobieta nic nie wyjaśniła. Skrzywiłam się, kiedy ręka znowu zabolała. Spojrzałam na nią, błagając, aby zrobiła coś, co spowoduje, że będę mogła zapomnieć o przeżywanym cierpieniu. Odwzajemniła spojrzenie komunikując mi w ten sposób swoją litość i bezsilność. Znowu spróbowałam coś powiedzieć, ale z każdą próbą było coraz gorzej.
- To bez sensu. Poczekaj chwilę. Dam ci wody. - wyciągnęła rękę w stronę podchodzącego do niej chłopaka. Ten podał jej szklankę, którą natychmiast przystawiła mi do ust. Łapczywie połykałam wpadający mi do gardła płyn. Gdy naczynie się opróżniło, znowu spróbowałam coś powiedzieć. Tym razem zdołałam niewyraźnie wyszeptać pytanie:
- Gdzie ja jestem?
- W więzieniu. - odpowiedziała.
Jej odpowiedź zrodziła we mnie ciekawość. Czyżby ktoś brał mnie za przestępcę? Co ja takiego zrobiłam? Co mi grozi? Chciałam doprecyzować wcześniejszą, dziwną wypowiedź, więc zachęcona powodzeniem z wysiłkiem podtrzymywałam rozmowę.
- Czy trzyma się tu przestępców? - mój głos znów nie zabrzmiał tak, jakbym chciała.
- Nie bardzo. Raczej oni trzymają tu nas. - rzuciła z grymasem na twarzy.
- Jak masz na imię? - tym razem pytanie zadał chłopak przy drzwiach. Chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią. Ponieważ jej nie znalazłam, po prostu milczałam. Zauważyłam, że wypowiedzenie tych kilku zdań kosztowało mnie ogromną ilość energii, której i tak nie miałam zbyt dużo. Zamknęłam oczy. Po chwili ogarnął mnie sen, pełen koszmarów i bólu.

8 komentarzy:

  1. Przeczytałam pierwszy rozdział i nawet mi się spodobał. Na tyle, abym z przyjemnością przeczytała resztę :)
    Podczas czytania zastanawiałam się przez chwilkę, jak ja zachowałabym się w podobnej sytuacji (porwanie). I po krótkim namyśle zrozumiałam, że nigdy nie będę się nadawać na główną bohaterkę. Nie ważne czego. Poza tym postaram się przeczytać resztę jak najszybciej.
    ~Zwariowana Kocia Mama (R) :P

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo mi się podoba ten pierwszy rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super podoba mi sie czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu zabieram się za komentowanie ;) Ciągle ktoś coś ode mnie chce ;c
    No ale wracając... Akcja już od początku - to mi się podoba ;)
    Trzymasz w napięciu i to mocno - kolejny plus. Jestem mocno wybredna, jeśli chodzi o styl pisania, a Ty podołałaś moim wymaganiom! Są opisy, miejsca, sytuacji, postaci - kolejny plus i to wielki :D
    A teraz koniecznie muszę czytać kolejny, bo to więzienie tak mnie zaintrygowało, że rzucam wszystko co miałam zrobić, idę po herbatkę (^^) i biegnę czytać ;3
    Całuję, Koneko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miłe słowa i mam nadzieję, że reszta również podoła twoim oczekiwaniom :)

      Usuń
  5. Zarąbisty rozdział! I blog! Mówiłam że wpadnę ale z chęcią pozostanę tu na dłużej.Z początku troch przypominało mi to pewne anime też o umarłych i więzieniu Deadman Wonderlend..Ale raczej to nie to .
    Czytam dalej i nie przestane!
    -Olivia

    OdpowiedzUsuń
  6. Mocne i ciekawe :)
    - Julia

    OdpowiedzUsuń