3

Otworzyłam oczy. Przez okno wpadały pierwsze promienie wschodzącego słońca. Na krześle przy stoliku spała Itho. Przed nią stał w połowie zmontowany mały android. Wokół niego rozrzucone były śrubki, nakładki i siłowniki. Kawałki pancerza ręki leżały na kupce obok, odsłaniając delikatny szkielet. Odpowiednio umieszczone siłowniki i ruchome nawiasy pozwalały maszynie na prawie całkowicie płynne ruchy. Podsunęło mi to pewną myśl. Znowu wstąpiła we mnie nadzieja. Gdyby pomyśleć, że nieruchome części androida to kości i odpowiednio zamontować ruchome zawiasy i siłowniki, może mogłabym się poruszać. Musiałam przedyskutować ten pomysł z Leath'em. Tylko on znał się wystarczająco na medycynie, aby wiedzieć, czy taka konstrukcja może zadziałać. Itho obudziła się. Przez chwilę rozglądała się wokół zaspanym wzrokiem. Uśmiechnęła się, kiedy mnie zobaczyła. Delikatnie podniosła robota i przyniosła go do mnie.
- Podoba ci się?
- Jest śliczny. - odpowiedziałam uśmiechając się do niej.
- Nie jest jeszcze gotowy. - powiedziała, odwzajemniając uśmiech. - Luke nadal pracuje nad systemem sterowania. Veliger obiecał, że dzisiaj przyniesie mi brakujące części, więc będę mogła go dokończyć.
Zapamiętałam imiona podane mi przez Itho. Nigdy nie wiadomo, co może się przydać. Poza tym miałam wrażenie, że niedługo poznam tych ludzi. Wróciłam myślami do robota i mojego pomysłu.
- Sprawdzałaś już, czy on działa?
- Tak, potrafi się poruszać, ale ma mały zakres ruchów i właśnie próbuję go zwiększyć.
W tym momencie w drzwiach stanął Leath. W rękach trzymał tacę z parującą jajecznicą. Pomógł mi usiąść i zjeść. Kiedy znów leżałam wygodnie w łóżku uznałam, że mogę przedstawić mu mój pomysł.
- Mam pomysł, jak sprawić, że znów będę mogła się poruszać.
Leath uniósł zaskoczony brwi.
- W takim razie zamieniam się w słuch.
Opisałam mu ze szczegółami moją koncepcję. Zastanawiał się chwilę nad odpowiedzią.
- To może się udać. Ale taka operacja będzie bardzo niebezpieczna. Trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników.
- A byłbyś w stanie ją przeprowadzić?
- Jeżeli ma cię to uszczęśliwić, to spróbuję. Masz przygotowane jakiekolwiek plany? Wiesz, co będzie ci potrzebne?
- Nie, ale możemy teraz wszystko rozrysować.
- Powiem Itho o co chodzi. Z pewnością zgodzi się pomóc. - powiedział, zrywając się z krzesła. Zatrzymał się jednak i spojrzał na mnie z troską. - Nie jesteś zmęczona? Możemy zrobić to, kiedy odpoczniesz.
- Nie. Zacznijmy jak najszybciej.
Leath wyszedł z pomieszczenia. Po chwili wrócił z naręczem papieru i przyborów kreślarskich. Za nim szła uśmiechnięta Itho. Chłopak rozłożył wszystko na stole i naszkicował szkielet lewej ręki. Czerwoną kredką zakolorował miejsca, w których kości były złamane. Pod spodem nakreślił i oznaczył w ten sam sposób prawą rękę. Oddał rysunek Itho, która naniosła na niego schematy siłowników, nawiasów i obręczy zaciskowych. W odpowiednich miejscach zaznaczyła przewody łączące ruchome części z układem nerwowym. Zadowolona oddała rysunek Leath'owi. Ten natychmiast podsunął jej kolejną kartkę ze schematem mięśni. Tu także narysowała odpowiednie zaciski i zaznaczyła miejsca, w których trzeba będzie wyciąć kawałki tkanki. Leath schował oba obrazki do teczki i posprzątał stół. Wymył ręce w płynie odkażającym i wyciągnął z szafki strzykawkę oraz fiolkę z przezroczystym płynem.
- Pomoże ci spokojnie zasnąć.
Nabrał płyn i wstrzyknął w moje przedramię. Chwilę trwało, zanim substancja rozprowadziła się po ciele. Zamknęłam oczy, nie myśląc o niczym konkretnym. Nic nie czułam. Odpłynęłam do krainy snu.

3 komentarze:

  1. Super, bardzo bolesne,
    Czekam na kolejną część :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Bardzo ciekawe. Tylko dlaczego zawsze główne bohaterki zawsze myślą, że wszyscy będą robić to, o co ich poproszą lub co każą im zrobić? I czemu zawsze mają rację (w tej kwestii)? To nierealne...
      A tak serio: bardzo fajne. Czy ty to tak piszesz... czy masz jakieś ... osobiste przeżycia w tym stylu ... ?

      Usuń
    2. To w sumie zależy Leath jak zapewne zauważyłaś czuje coś do Kamaty, a Itho jest bardzo mała i z reguły takie dziecko jest uległe, jeżeli odpowiednio się do niego zwrócić. To też zależy jaki jest charakter danej postaci i jej stosunki do osoby proszącej. To robienie wszystkiego o co poprosisz jest nierealne, ale takie myślenie nadaje głosowi pewne cechy takie, jak pewność siebie. Trzeba też wiedzieć jak do danej osoby się zwrócić. Sama często korzystam z tego typu sztuczek, aby nadać głosowi odpowiednie brzmienie. Co do tego, czy bohater ma rację, to zależy to od punktu widzenia. Sam bohater musi wierzyć, że ma rację, więc jeżeli ja wcielam się w bohatera, to też muszę mieć tę pewność.
      Sama nigdy nie przeżyłam porwania, nikt mnie nie torturował, nie brałam dragów, ani nie byłam sparaliżowana. Ale od czego jest wyobraźnia. Zawsze byłam bardzo wrażliwa na to, co sobie wyobrażam, albo czytam. Potrafiłam fizycznie poczuć ból lub odczuwać to co główny bohater. Z chęcią zdradzę ci sztuczki, którymi się posługuję, aby moja historia miała taki styl. Być może pomoże ci to przy pisaniu swojej własnej opowieści.

      Usuń