2

Kiedy się obudziłam, znowu byłam w całkiem innym miejscu. Nie było tu tej miłej kobiety, która mi pomogła. Wokół była tylko ciemność. Spróbowałam się poruszyć, ale było to niemożliwe. Zrozumiałam, że zostałam przywiązana do jakiegoś twardego, zimnego blatu, prawdopodobnie stołu. Moje serce załomotało ze strachu. W głowie powstawały najczarniejsze scenariusze. Co oni chcieli mi zrobić? Dlaczego po prostu mnie nie zostawią? Dlaczego jestem ważna? Im więcej czasu mijało, tym więcej pytań pojawiało się w mojej głowie. Na próbę pociągnęłam za węzły, ale tylko mocniej się przy tym zacisnęły. Leżałam więc bez ruchu, nie marnując sił na bezowocne próby wydostania się. Wiedziałam, że więzły są zbyt mocne, aby je zerwać, a nie chciałam, żeby odcięły mi dopływ krwi. Zamknęłam oczy i postarałam się zebrać myśli. Moja sytuacja przedstawiała się beznadziejnie. Nie wiedziałam gdzie jestem, dlaczego tu jestem, kto mnie przetrzymuje, co zamierza ze mną zrobić... Jednym słowem nie wiedziałam nic. Narastający strach utrudniał myślenie, ciemność, która mnie otaczała, przytłumiała zmysły. Mięśnie mimowolnie napinały się, gdy wydawało się, że zamroczony umysł zarejestrował jakiś dźwięk. Powoli popadałam w szaleństwo z powodu braku bodźców i nękających mnie pytań. Musiałam szybko się czymś zająć. Próbowałam grać z sobą w rozmaite gierki, układałam w głowie wierszyki lub opowiadałam fantastyczne historie. Zmusiłam się do zapomnienia o tym, gdzie się znajduję. Nawet zasnęłam gorączkowym, niespokojnym snem. Usłyszałam ciche, powoli zbliżające się kroki. Natychmiastowo otrzeźwiałam. Przypomniałam sobie, gdzie jestem i wcześniejsze negatywne uczucia wróciły ze zdwojoną siłą. Czułam, jak przyspieszona krew rozprowadza adrenalinę po ciele. Mimowolnie napięłam mięśnie, oczekując na nieznane. Do poprzednich odgłosów dołączył miarowy, spokojny oddech. Z dźwięków wywnioskowałam, że postać się zatrzymała. Przerażona, starałam się zagłuszyć bicie mojego serca. Cała się trzęsłam, oddychałam nierówno, wystraszona tym, czego ciągle nie widziałam.
- Numer. Podaj mi numer. - głos był cichy, prawie niesłyszalny. Rozległ się tuż przy moim uchu. Mimowolnie szarpnęłam głową, ale nadal nie zauważyłam osoby mówiącej. W głowie aż mi szumiało. Nie wiedziałam o jaki numer może chodzić, ale wydawało mi się, że sytuacja nie rozwinie się pomyślnie. - Do ciebie mówię,  ślicznotko! - powiedział głośniej. W ciszy wokół mnie zabrzmiało to jak krzyk. - Dawaj numer do rodziców, bo inaczej sobie pogadamy! Masz na to minutę!, A później... - Na chwilę zobaczyłam od dołu jego twarz oświetloną światłem latarki. Przejechał ręką po szyi. Szybko szukałam w pamięci numeru ojca. Jak na złość teraz go zapomniałam.
- 30 sekund. Śpiesz się.
Ze strachu puściły mi nerwy. Powietrze wypełniło się nieprzyjemnym smrodem moczu. Nie zwracałam na niego uwagi. Gorączkowo szukałam w pamięci numeru podczas, gdy wyobraźnia podsuwała mi coraz straszniejsze wizje, co się stanie, jeżeli się nie pospieszę. Jest! Drżącym z emocji głosem szybko podałam cyfry. Usłyszałam dźwięk przyciskanych w komórce klawiszy. Gdzieś obok mnie zajaśniała poświata komórki oświetlając na chwilę ciemną postać. Mężczyzna był ubrany w granatową bluzę - tylko tyle udało mi się zobaczyć. W całkowitej ciszy słyszałam dobiegający z głośnika sygnał połączenia. Za czwartym z nich ojciec odebrał.
- Artur Willow. Słucham? - głos taty brzmiał jak zwykle bardzo poważnie.
- Tęsknisz za córeczką? Wiem jak możesz ją odzyskać. - odparł facet zmienionym głosem.
- Słucham? - tym razem usłyszałam dobrze maskowane napięcie.
- Do jutra 5 milionów, albo nigdy jej nie zobaczysz.
- Nic nie zapłacę! Zaraz zaczną jej szukać agenci służb specjalnych! Nie wiesz, kogo porwałeś! Ona jest dla nich zbyt ważna, aby mogli ją stracić bez walki! To ty masz 4 godziny, ale żeby się poddać i dostarczyć ją do domu! Inaczej spotka cię coś gorszego niż śmierć! - tata wpadł w furię. Wiedziałam, że to źle się skończy. Tak było zawsze, kiedy tracił panowanie nad sobą.
- 5 milionów. Jutro o 12.00 pod ławką przed blokiem. - mężczyzna rozłączył się. Chwilę chodził po pomieszczeniu zbierając myśli. Byłam pewna, że ojciec nie martwił się o mnie, a o swój wizerunek publiczny. W końcu raczej nie świadczyło to o nim dobrze, jeżeli nie potrafił ochronić nawet własnej córki. Poczułam wzbierającą złość. Nawet przez chwilę nie rozważał zapłaty. Był gotowy na walkę, ale nie o mnie, a o siebie. Piekielny egoista! Odsunęłam od siebie myśli, kiedy przypomniałam sobie, gdzie się znajduję. Wytężyłam słuch, aby zorientować się, gdzie teraz jest porywacz. Powoli rozluźniałam mięśnie, bo wydawało się, że przestał się już mną bezpośrednio interesować. Jednak to było tylko złudzenie. Już po kilku minutach powiązał kilka faktów ze słowami taty. Według niego mogłam mieć ważne informacje. Po sekundzie pochylał się nade mną. Złapał moje ręce w przegubach i docisnął do powierzchni stołu. Jego twarz znalazła się kilka centymetrów nad moją. Czułam jego cuchnący nieświeżym mięsem oddech. Przy tak bezpośredniej konfrontacji, strach był jeszcze silniejszy. Zaczęłam płakać. Sparaliżowało mi mięśnie.
- Jesteś dla NICH ważna? Czyli na pewno coś wiesz. A co, to się zaraz dowiemy... Powiesz mi sama, czy mam ci pomóc? - w tym miejscu odchyliłam gwałtownie głowę. - Zaczniemy od czegoś prostego. Wiesz coś o sprawie admirała Jana Staworskiego? - potrząsnęłam głową - Nie? Szkoda. Może coś innego. Są znane nowe fakty w sprawie Andrzeja DeMoriat? Też nic nie wiesz? Szkoda. - w tym miejscu wyciągnął nóż - A może teraz sobie coś przypominasz? Nadal nie?
Mężczyzna oderwał się ode mnie. Nie wiem, za kogo mnie uważał, ale nazwiska wypowiadane przez niego nic mi nie mówiły. Bałam się błyszczącego narzędzia w jego dłoniach. Przytrzymał mi lewą rękę i szybkim ruchem wbił w nią nóż na wysokości barku. Poczułam, jak ostry ból przeszywa moje ciało. Krzyknęłam, zaskoczona i przerażona jego czynem. Ból mnie oślepiał, powodował, że nie byłam w stanie robić nic innego poza krzyczeniem. Zatkał mi usta ramieniem, zmuszając mnie do szybkiego oddechu przez nos.
- Przywróciłem ci tym pamięć?
Pokręciłam głową. Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Ja naprawdę nic o tym nie wiedziałam. Byłam pewna, że mój ojciec chciał go tylko nastraszyć. To prawda, że agenci się mną interesowali. Pobierali mi krew do badań. Moje rany zawsze szybko się goiły. Chcieli sprawdzić, czym jest to spowodowane. Moi rodzice dostawali za to dużo pieniędzy. Prawdę mówiąc traktowali mnie raczej jako maszynę do zarabiania, niż jak kochanego potomka. Moje uczucia nic dla nich nie znaczyły. Było to smutne, ale prawdziwe.
Ponieważ nie odpowiedziałam, mężczyzna przeciął mi mięsień dalej aż do łokcia. Śmiał się przy tym szaleńczo, jakby sprawiało mu to niemal seksualną przyjemność. Ból był nie do wytrzymania. Rozerwane mięśnie drgały, z rany wypływała krew. Cierpienie wypłukiwało ze mnie wszelkie emocje, nie pozwalało myśleć. Byłam tylko pustą skorupą. Drgawki przeszyły moje ciało. Bałam się poruszyć. Jęknęłam, ale nie zrobiłam nic poza tym. Nóż dalej schodził w dół mojej ręki, bez najmniejszego problemu pokonując opór skóry, mięśni oraz ścięgien. Nie wiem jak to możliwe, ale w tym momencie ból jeszcze się nasilił. Cała ręka pulsowała wyrzucając na zewnątrz jeszcze większe ilości posoki. Chciałam tylko zasnąć, umrzeć, aby przestać trwać w tym piekle, w które zamieniło się moje ciało. Drżałam, wyłam, darłam się z bólu, jednak nóż się nie zatrzymywał. Szedł dalej, płynnie pokonując nadgarstek. W tym miejscu się zatrzymał. Usłyszałam ciche przekleństwo, kiedy krew dotknęła ręki mężczyzny. Był wyraźnie zaskoczony i przestraszony. Oświetlił swoją skórę, na której pojawiły się bąble. Wyszarpał z kieszeni skórzane rękawice. Szybko założył je na ręce. Usłyszałam jego głos, ale dochodził do mnie z daleka, nawet nie mogłam rozróżnić słów. Poczułam kolejne ukłucie. Znów przeciął rękę aż do nadgarstka. Tym razem nie czekał. Kolejne cięcie. I kolejne... Moje ciało paliło się żywym ogniem. Nie rozumiałam, czemu ciągle to czuje. Czemu nie nadchodzi ta ciemność. A może ja już umarłam? Nie, nie czułabym tego. Takiego bólu nie da się poczuć nawet w piekle. Wydałam z siebie ostatni, rozpaczliwy krzyk, zanim pochłonęła mnie otchłań, na którą tak długo czekałam.

5 komentarzy:

  1. Postaram się napisać coś do weekendu. Jeśli nie zdążę, to najpóźniej kilka dni po 19.06 umieszczę coś nowego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powodzenia w dalszym pisaniu.
    Jak znajdę czas to przeczytam resztę :)

    koci-sekret.blogspot.com
    zaklinacze-koni.blgospot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do Liebster Award ;* Szczegóły na moim blogu: http://magia-jest-gra-gdzie-ty-jestes-ofiara.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałeś nominowany do Libster Award. Powodzenia i pozdrawiam :) (http://wpierscieniuczasu.blogspot.com/2014/09/libster-award.html)

    OdpowiedzUsuń